Oddział X. Brzmi tajemniczo, zagadkowo, thrillerowo, wręcz magicznie. W zbiorze mocno sfabularyzowanych reportaży autora jest to po prostu "oddział dziesiąty" w Szpitalu Psychiatrycznym w Choroszczy, gdzie od lat bez przerwy trwa syzyfowa walka o przywrócenie do normalnego życia uzależnionych od alkoholu. Pisze o nich prawdziwie, beznamiętnie, szczerze. Pisze również o sobie. Bo autor jest jednym z nich; jest pacjentem tego oddziału; jest uzależnionym od alkoholu piekielnie zdolnym pisarzem. Są w tym zbiorze migocące w mroku perełki wywołujące słabe echo śmiechu, wzruszenia, ba, nawet humoru. I to nawet nie czarnego. Perełki świadczące o tym, że autor nie zawsze patrzy na świat z drugiej strony flaszki. Edmund Burel Bohaterowie opowiadań Wydmińskiego nie należą do świata zwycięzców. Poznajemy ich w szarych korytarzach szpitala psychiatrycznego, przechadzających się regularnie po szpitalnych posadzkach, wytartych przez tysiące par kapci, w palarni gęstej od taniego tytoniowego dymu i niekończących się rozmów o marzeniach, przeszłości i tego co tam najważniejsze teraźniejszości. I tak jak w podświadomie sparafrazowanych "Notatkach na mankietach" Bułhakowa, Wydmiński wystukując na maszynie do pisania opowieści ze świata "odrzuconego" czy niechcianego, nadaje im podmiotową literacką tożsamość. Dariusz Szada-Borzyszkowski