Pośród doświadczeń twórczych i czytelniczych poezja jest przeżyciem najbardziej intymnym. Indywidualnym. Bogusław Kierc od lat dokonuje rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej. Otóż w tym świecie zwielokrotnionego indywidualizmu pozostaje, jakkolwiek paradoksalnie by to nie zabrzmiało, zjawiskiem jeszcze bardziej osobnym. Rytmy albo wiersze stałe są tego kolejnym dowodem. Posługując się sztafażem gatunkowym poematu, autor w istocie dekonstruuje go wewnętrznie, z maestrią rozsadzając reguły, wznosząc się ponad zasady. Dzięki temu otrzymujemy książkę poetycką o podwójnie inicjacyjnym charakterze. Zarówno jeśli idzie o to, co znajdujemy w wierszu, jak i o samą formę. Jednocześnie w tej osobności Kierc nie ucieka od niskiego ukłonu w stronę patrona swojej poezji Juliana Przybosia. Jeśli popatrzeć na współczesny krajobraz poetycki w Polsce, kunsztowna twórczość Bogusława Kierca jest bez wątpienia doznaniem unikalnym.