O mroku przebywamy fortyfikacje opasujące miasto; mury o średniowiecznych kształtach, o przyczółkach zębatych otaczają nas dokoła; znajdujemy się u wrót Gospody Angielskiej. Mimo ciemności co za widok! Wybornie ktoś nazwał Gdańsk Norymbergą nadbałtycką [].
Gdańsk na zewnątrz wygląda nadzwyczaj malowniczo, bo ma niesłychaną rozmaitość kształtów i z rozbujaną fantazją się wznosił.
Ulice są wąskie, część z nich znaczną zajmują ganki dające przystęp do domów. [] Po gankach, które odcechowują główne stare ulice, zwracają oczy szczyty domów. Tu znowu największa rozmaitość i malowniczy ogół. Nie ma dwóch domów do siebie podobnych. Znać, że w XVII wieku i w XVI najwięcej budowano, zdobiono, odnawiano, bo cechą jest Odrodzenie i sty jeszcze późniejszy rococo prawie. Ale szczegóły (nie zawsze z wielkim smakiem pomyślane i wykonane) giną w najcudowniejszej całości stworzonej tym mnóstwem drobnostek. W każdej z nich jest myśl, i to tajemnica, dla której wszystko to uderza, podoba się, pociąga. Każda kamienica jest, można powiedzieć, indywiduem, poznajesz w niej właściciela, czytasz jego historię, wypowiada ci jego wiarę, upodobania, zajęcia, majątek i fantazją. Mówią o jednej kamienicy, której zbogacony właściciel cały kamienny rzeźbiony front sprowadził sobie z Florencji; [] Na szczytach tam anioł, tu zwierzę symboliczne, posągi świętych, mitologiczne bóstwa, dziwaczne potwory, tablice rzeźbione, wieńce kwiatów, kariatydy osobliwsze, znaki, godła. [] Dodajcie w takiej ulicy, przy gankach i facjatach, gdzieniegdzie rzucone drzewo, w głębi gotycką wieżycę kościoła, na pierwszym planie zasklepioną łukiem bramę starą, a będziecie mieli obrazek, który najwybredniejszemu pejzażyście mógłby posłużyć do stworzenia arcydzieła..