Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że o miłości napisano już naprawdę wiele stronic. Któregoś dnia i ja postanowiłem dodać parę linijek do tej bogatej spuścizny. Skłoniła mnie do tego rozmowa z pewną dziewczyną, która szukała odpowiedzi na swoje wątpliwości: Proszę księdza! zaczęła Dlaczego gdy jestem ze swoim chłopakiem, prześladuje mnie nieustannie uczucie, że nie jestem do końca wierna Bogu?! Chcę być dobrą chrześcijanką i wszystko oddać memu Panu, ale jednocześnie kocham człowieka. Czy da się to jakoś pogodzić ze słowami o wyrzekaniu się najbliższych dla Jezusa? Czy kochając człowieka, nie zdradzam aby samego Boga? Czy zbyt częsta modlitwa lub Msza święta nie oznacza przypadkiem zaniedbywania ukochanego (-ej)? Sądzę, że podobne myśli nieraz nurtowały lub nurtują niejednego czy niejedną z was.