Słowo na A to książka z gatunku literatury faktu. Zaczyna się krótką opowieścią o autorze, który ma za sobą barwną przeszłość z narkotykowym epizodem w tle. Był bliski tego, by sięgnąć dna, ale podniósł się, zaczął pracować, wyjechał za granicę do Szkocji, a jakiś czas później został ojcem. Ten wątek autobiograficzny rysuje kontekst dla późniejszych wydarzeń i zmian w jego życiu pewnego dnia Nikodem i jego żona dowiadują się, że ich niespełna dwuletni syn Maks ma autyzm. Autor opisuje moment zderzenia z diagnozą i całą gamę towarzyszącą temu uczuć od złości, bólu i wyparcia, po stopniowe godzenie się z rzeczywistością, co wreszcie staje się bodźcem do pozytywnych zmian oraz walki o przyszłość i rozwój syna. Książka jest również szkicem tego, jak działają ośrodki diagnostyczne w Polsce i Wielkiej Brytanii. Krótkim przewodnikiem po autyzmie i jego odmianach. Autor opisuje zachowania Maksa, jego problemy z jedzeniem i komunikacją, a także sposób, w jaki uczy się rozumieć potrzeby swojego dziecka. Pokazuje Czytelnikowi odcienie swojej codzienności tej gorzkiej, gdy Maks cofa się w rozwoju, i tej radosnej, gdy robi niesamowite postępy. Pisze o synu jak o superbohaterze zmagającym się z codziennością, która dla osób neurotypowych jest czymś oczywistym. O odrzuceniu przez znajomych wynikającym z niezrozumienia natury autyzmu. Nie unika również trudnych tematów, takich jak depresja. Podkreśla rolę szkoły oraz innych instytucji w edukacji dzieci autystycznych. W humorystyczny sposób uświadamia Czytelnika, czego nie wypada mówić rodzicom autystów. Porusza zagadnienia komunikacji i alternatywnych metod porozumiewania się ze światem, np. za pomocą systemu PECS. Autor za wszelką cenę próbuje wyciągnąć autyzm z cienia tematów wstydliwych społecznie, obalając przy tym mit, że jest on chorobą.