Książka porusza wyjątkowo aktualny problem. Z jednej strony nikt nie chciałby być posądzony o dewocję, a z drugiej tak łatwo wpaść w jej sidła. Łatwo bowiem krytykować moralne zachowania innych i stawiać siebie za wzór godny naśladowania, gorzej jest ze zmianą własnego wnętrza Dewocja krzyczy: Michelet wychodzi z Kościoła! Prawda. Dewocja tylko tego nie postrzegła, Że za kościołem człowiek o ratunek woła, Że kona że, ażeby krew go nie ubiegła, To ornat drze się w pasy i związuje rany. A faryzeusz mimo to idzie zadumany...