Marcin Pawlik nie daje za wygraną: z bólem porzuca pragnienie ucieczki - zamiast tego wypróbowuje, wymienia i uzupełnia języki. Obsesja, jaką staje się własna pamięć, skłania do ponownego odgrywania znanych fraz, wymyślania własnych stylów. Zagubienie przeplata się tu nieustannie z pragnieniem powiedzenia ostatniego słowa. W poezji Pawlika to światło z filmowego projektora wytycza ścieżki. Przyjemność oglądania jednak nie wystarcza - ruchome obrazy nie zatrzymują pamięci, nie unieważniają myśli o własnych buntach, nie powstrzymują wrogich gestów. Rozbrajaniu języka towarzyszy wymyślanie chwilowych teorii, wśród których żadna nie znajdzie się na liście ulubionych. "Rozsmakować się i odjechać."