Dopiero w starości przekonujesz się, że "należało żyć przyzwoicie". W młodości coś takiego nie przychodzi na myśl. Ba, nie przychodzi nawet w wieku dojrzałym. W starości zaś wspomnienie o dobrym uczynku, o łagodnych, delikatnych stosunkach - to jedyny "jasny gość" w "izbie" (duszy).