Nie znajduję przypadkowych rys na twojej powierzchowności. Kiedyś poprosiłem cię, żebyś położyła się na podłodze i wtedy odrysowałem twoją sylwetkę na kilku odwróconych na drugą stronę plakatach. Mam tę relikwię schowaną gdzieś w jakichś zakamarkach i może kiedyś ją na nowo odkryję, osuszę, wypłaczę się na niej. Pozwól mi jeszcze raz odwzorować na papierze twoje promieniujące piękno i ponowić ołówkiem radość zobaczenia go w nadmiernym przepływie.