Wielokrotnie, jadąc w góry, przejeżdżałem przez niewielką miejscowość pod Krakowem. Trochę zalesionych pagórków, tradycyjne domy, zwyczajny krajobraz podkrakowskiej wsi, która nazywa się Głogoczów. Pewnego razu kończyła mi się w samochodzie benzyna, więc zatrzymałem się na stacji pod Głogoczowem, było to w nocy, może nawet nad ranem. Kiedy wszedłem, żeby zapłacić za paliwo, zobaczyłem w sklepie, przy stoliku, znakomitego, starego aktora, którego znałem nawet osobiście.