Strefa marek
Winda

EAN:

9788362247424

Wydawnictwo:

Rok wydania:

2016

Oprawa:

broszurowa

Format:

205x145x15 mm

Strony:

240

Cena sugerowana brutto:

28.56zł

Stawka vat:

5%

Gospodyni domowa i facet z korporacji, dżentelmen ze Lwowa i dwoje wieśniaków mówiących gwarą, doktorantka i makijażystka, Żyd i Japonka z przeszością gejszy, zakompleksiona psycholożka, niedoszła zakonnica i ginekolog z prywatną praktyką. I tak - arbitralnie, ale nieprzypadkowo - dobrane grono osób zaczyna żyć własnym życiem; i - co paradoksalne - grupa nie rozpada się, nie pulsuje konfliktami. Staje się wspólnotą. A zbliża tych ludzi do siebie tyleż tytułowa winda, z której muszą korzystać, mieszkając w dziesięciopiętrowym bloku we Wrocławiu, co zastosowana w książce perspektywa autorska. Każdy z bohaterów jest oglądany wielokrotnie - od środka i z zewnątrz, ze współczuciem i humorem, z prawem do słabości i ambitnych marzeń, każdy ma szansę na wspomnienia i nasycenie języka charakterystycznymi dla siebie pojęciami i emocjami. W efekcie winda w tej opowieści to nie tylko ów bezduszny mechanizm. To też rodzące się między ludźmi więzi, dzięki którym obcy zamieniają się w swoich, a dziwne na pierwszy rzut oka indywidua w indywidualności - osoby z nadzieją na szczęście i spełnienie.
Od autorki:
Stanisław Dróżdż, kaligramy Vaclava Havla i Koji Kamoji byli inspiracją podczas pisania Windy. To, że Kamoji łączy inspiracje kulturą japońską i polską, jest już jego znakiem rozpoznawczym na świecie. Ale na mnie ogromne wrażenie zrobiła wystawa Wieczór - łódki z trzciny (Galeria Starmach, 2006), gdzie wprowadził dwa utwory muzyczne: japoński i klezmerski. A przecież galeria to dawna bożnica. W efekcie wytworzyła się nowa jakość - z pogranicza dwóch kultur. Chciałem stworzyć jednolity klimat z czasów mojej przeszłości, ale też z czasów, gdy ta galeria była domem modlitwy. Chciałem odrębne światy połączyć ze sobą - wyjaśniał. Ta wystawa musiała we mnie mocno tkwić, bo wprawdzie kiedy tworzyłam postaci Elego i Ai, nie myślałam o Kamojim, ale gdy już rozdziały skończyłam, w głowie miałam ciągle ten żydowski śpiew i japoński flet.