A niby do czego mi się to przyda? to pytanie zadawane przez wielu poirytowanych uczniów i studentów. Niestety niewielu rodziców, nauczycieli i wykładowców potrafi udzielić na nie konstruktywnej odpowiedzi. Zakłopotanie opiekunów podpowiada nam, że uczniowie i studenci mają powody, by marudzić. Z drugiej strony wymagającym rodzicom, którzy do znudzenia powtarzają dzieciom: Ucz się pilnie i skończ porządne studia, a znajdziesz dobrą pracę, też trzeba przyznać rację. Dane mówią bowiem jasno statystycznie rzecz biorąc im lepsze wykształcenie tym wyższe zarobki. Jak rozwikłać tę zagadkę? Skoro większość materiału nauczanego w szkołach jest kompletnie nieprzydatna, dlaczego pracodawcy płacą więcej tym, którzy pilnie się go uczyli? A może wartość dyplomów nie leży w nauczanym w szkołach materiale, lecz gdzie indziej? Czy w takim razie jako społeczeństwo nie dopuszczamy się gigantycznego marnotrawstwa czasu i zasobów? Z odpowiedzią spieszy ekonomista i polimat, Bryan Caplan. W "Edukacji pod lupą", książce równie ważnej, co prowokacyjnej, dokonał on kompleksowej analizy współczesnego systemu szkolnictwa oraz opłacalności edukacji formalnej zarówno dla jednostki, jak i dla ogółu. Wnioski Caplana mogą budzić kontrowersje; jego uczciwość naukowa, rzetelność badawcza i sposób argumentacji żadnych.