Autor nie jest filozofem i w swojej książce nie skupia się na myśli filozoficznej Wittgensteina. Interesują go natomiast realia, w jakich żył Ludwig i jego rodzina. Ma w tym określony cel: próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło syna jednego z najbogatszych wówczas Europejczyków do zajmowania się czymś tak nieopłacalnym jak filozofia. Książka nie tylko opisuje życie Wittgensteina, jego pracę i służbę w wojsku, ale także bliższych i dalszych przyjaciół oraz niezwykle trudną osobowość. W dzisiejszych czasach rynek czytelniczy zalewają publikacje o tym, jak się wzbogacić, jak zostać liderem i tym podobne. umba swoją książkę kieruje do innej grupy, mianowicie do ludzi majętnych. Z typowym dla siebie czarnym humorem podpowiada, co powinni zrobić z nadmiarem gotówki i bynajmniej nie chodzi o lokowanie pieniędzy na giełdzie czy inne inwestycje. Wystarczy zrobić to samo, co Wittgenstein zrobił z fortuną odziedziczoną po ojcu fabrykancie. Otóż w razie przypadkowego odziedziczenia gigantycznego majątku najlepiej rozdać te pieniądze potrzebującym artystom i wybitnym umysłom epoki. Wittgenstein tak zrobił i nie tylko dał możliwość tworzenia artystom, którzy bez niego prawdopodobnie popadliby w nędzę, ale również uratował kilku z nich życie (za pieniądze od Wittgensteina udało się wyjechać z nazistowskich Niemiec m.in. Sigmundowi Freudowi). Autor nie jest filozofem i w swojej książce nie skupia się na myśli filozoficznej Wittgensteina. Interesują go natomiast realia, w jakich żył Ludwig i jego rodzina. Ma w tym określony cel: próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło syna jednego z najbogatszych wówczas Europejczyków do zajmowania się czymś tak nieopłacalnym jak filozofia. Książka nie tylko opisuje życie Wittgensteina, jego pracę i służbę w wojsku, ale także bliższych i dalszych przyjaciół oraz niezwykle trudną osobowość. W dzisiejszych czasach rynek czytelniczy zalewają publikacje o tym, jak się wzbogacić, jak zostać liderem i tym podobne. umba swoją książkę kieruje do innej grupy, mianowicie do ludzi majętnych. Z typowym dla siebie czarnym humorem podpowiada, co powinni zrobić z nadmiarem gotówki i bynajmniej nie chodzi o lokowanie pieniędzy na giełdzie czy inne inwestycje. Wystarczy zrobić to samo, co Wittgenstein zrobił z fortuną odziedziczoną po ojcu fabrykancie. Otóż w razie przypadkowego odziedziczenia gigantycznego majątku najlepiej rozdać te pieniądze potrzebującym artystom i wybitnym umysłom epoki. Wittgenstein tak zrobił i nie tylko dał możliwość tworzenia artystom, którzy bez niego prawdopodobnie popadliby w nędzę, ale również uratował kilku z nich życie (za pieniądze od Wittgensteina udało się wyjechać z nazistowskich Niemiec m.in. Sigmundowi Freudowi).