Jeden z nich był Polakiem, drugi Amerykaninem, jeden katolikiem, drugi protestantem, jeden przywódcą religijnym, drugi politycznym. Wydawałoby się zatem, że dzieliły ich ogromne różnice. A mimo to wytworzyła się pomiędzy nimi niezwykła duchowa więź, do tego stopnia, że pewnego razu w rozmowie z polskimi gośćmi prezydent Ronald Reagan nazwał papieża Jana Pawła II swoim najlepszym przyjacielem. W książce Papież i prezydent amerykański politolog Paul Kengor opisał niezwykłe partnerstwo tych dwóch ludzi, tak bliskie, że jeden z dziennikarzy nie zawahał się określić go mianem świętego przymierza. Autor zwrócił uwagę, że mimo wspomnianych oczywistych różnic w ich życiu występowały też znaczące podobieństwa: obaj mniej więcej w tym samym czasie stracili ojców, obaj w jakimś momencie parali się aktorstwem, obaj w odstępie zaledwie sześciu tygodni padli ofiarą zamachów i omal nie zginęli od kul. A podczas swojego pierwszego spotkania rok później w Watykanie przyznali zgodnie, że opatrzność ocaliła im życie w jakimś celu i że tym celem jest obalenie ateistycznego komunizmu i wyzwolenie milionów ludzi za żelazną kurtyną spod totalitarnego ucisku.