Książka jest autentyczną relacją lekarza okrętowego załogi statku "Bolesław Krzywousty" uprowadzonej przez partyzantów Ludowego Frontu Wyzwolenia Erytrei. Sam statek był przez prawie 3 godziny ostrzeliwany z broni maszynowej i granatników, co wywołało szybko rozprzestrzeniający się na nim pożar. Piracki atak miał miejsce 3 stycznia 1990 r., gdy polski statek, płynąc z Port Sudanu do Massawy znajdował się 59 Mm (109 km) od tego portu i w odległości ok. 10 km od brzegu. Ataku dokonało kilkunastu młodych Erytrejczyków na trzech szybkich łodziach motorowych.Licząca 29 osób załoga wraz z jedną pasażerka, ewakuowała się z płonącego jak pochodnia statku na jednej ocalałej szalupie. Potem polskich marynarzy uprowadzono na pustynno-górzysty erytrejski ląd, gdzie spędzili 19 dni, pełnych obaw o własne życie, często na rozkaz porywaczy zmieniając miejsca pobytu. Doszczętnie strawiony przez pożar wrak statku do dzisiaj znajduje się na mieliźnie w pobliżu miejscowości Mersa Galbut przypominając nie tylko o dramacie jego załogi, ale również o tragicznej pomyłce erytrejskich partyzantów. Ostrzeliwując "Bolesława Krzywoustego" byli oni pewni, że jest to sowiecki statek, który wiezie do Massawy broń przeznaczoną dla wojsk etiopskich, z którymi od wielu już lat prowadzili regularną wojnę o uzyskanie pełnej niepodległości. Polski statek znalazł się w tym rejonie akurat w momencie bardzo ciężkich walk o kontrolę nad tym najważniejszym, jeszcze wtedy portem Etiopii. Książka napisana jest wartkim, reporterskim językiem, przybliżającym Czytelnikom ten ciekawy ale podobno najbiedniejszy obecnie kraj Afryki. Dodatkowo jego niepowtarzalną egzotykę ilustrują zdjęcia Romana Rojka z redakcji "Poznaj Świat".