Zapis dylematów i pytań biografistki Ginczanki, związanych z odkrywaniem reprezentowaniem cudzego losu. To także ujawnienie osobistej lektury tej poezji, będącej wynikiem wieloletniego z nią obcowania, ale i przekonania, że wierszy Ginczanki i jej osobowości nie wolno zamykać w jednoznacznych etykietujących formułach. To głos o prawo do indywidualnego czytania, do ujawniania w nim własnych doświadczeń i emocji. Do odnawiania znaczeń dawnych słów oraz do nadawania im nowego życia. Opowieść o Szoszanie jest osobista i szczera, ale ani przez moment nie irytuje czytelnika, wyczulonego na egotyzm badaczy; dlaczego? Bo szczerość jest tu równoważona z kompetencją interpretacyjną, a znajomość z poetką cechuje dyskrecja, delikatność i dystans. To nie krytyczne ja się tu liczy, ale ona jej świat, jej poglądy i losy, a nade wszystko: utrwalony w liryce młodzieńczy zachwyt, dziewczęce zakochanie, dorosły strach i (niemożliwy do współodczucia tak do końca) ból. A że doświadczenie ludzkie, mimo że nieprzekazywalne, jednak jest poprzez poezję z pewnością - jakoś uwspólnione i możliwe do współprzeżycia, badaczka odsłania nam część swojej lektury tej liryki i swojego życia. Tylko wtedy czytanie poezji sprzed lat, prawdziwe czytanie, jest coś warte, prawda? - z recenzji wydawniczej prof. Joanny Maleszyńskiej