Nadchodzi długi dzień odjazdu. Spokój popołudnia, żar, niezmordowane cykady. Myślę o tym, co nas tu spotkało, ale nasze minuty, spojrzenia, namysł, obcowanie z bogami przemieniają się coraz szybciej w przeszłość. Powoli nikną. Znów nic nie jest naszą własnością, choć tyle razy zauważaliśmy, że istnieją tu miejsca, w których stajemy się bardziej podatni na magię i bezwarunkową przychylność dla świata.