Wzruszająca opowieść o Januszu Korczaku i o wychowankach sierocińca, który stworzył z myślą o dzieciach. Na ulicy Krochmalnej 92 był wielki, biały budynek z tablicą Dom Sierot. I tam Frania po raz pierwszy zobaczyła Panadoktora. Stał przed głównym wejściem i czekał na dzieci, żeby się z nimi przywitać. Babcia, gdy to opowiada, a lubi tę część, mówi: Pandoktor się do nas uśmiechał. Jak tylko go zobaczyłam, to wiedziałam, że Pandoktor to dobry człowiek. I mówi Pandoktor tak, jakby to był jeden wyraz. A ja ją poprawiam: Babciu. Pan doktor, dwa wyrazy. A ona kręci głową, że nie. Bo jako dziecko tak się do niego zwracała, bo tak mówili wszyscy, jednym tchem: Pandoktor. I tak już zostanie.