Sybiraczka nie jest typową fabułą. Wszystko bowiem, o czym tutaj opowiem, polega na prawdzie. Opisuję fakty i zdarzenia prawdziwe. Aby w miarę ściśle, realnie je opowiedzieć, dobieram tylko własne określenia i słowa. Zwłaszcza w dialogach, bo nikt mi nie uwierzy, że po upływie mnogich lat mogłem je dokładnie spamiętać.
Wyznaję też, że w tej opowieści, jak chyba w żadnej innej z moich książek, zwierzam się, opowiadam dzieje własne i mojej rodziny. To bardzo osobista opowieść. To nie autorski ekshibicjonizm, tylko niezbędna potrzeba. Ilustruję też Sybiraczkę kilkoma fotografiami moich najbliższych. Kilkoma tylko, bo jedynie te, zwłaszcza przedwojenne, po powrocie z Sybiru, dostałem od rodziny. Sądzę, że te zdjęcia dopowiedzą to, czego nie ująłem słowami.
I jeszcze jedna, dość zaskakująca, zwłaszcza dla Czytelników, informacja. Otóż główną bohaterką tej opowieści jest KSIĄŻKA! Podręczna, przedwojenna książka kucharska mojej mamy, Antoniny Domino, zmarłej na Sybirze. Książka, której niezwykłe losy i perypetie mogą zadziwić niejednego.