Trwają na przeciwnych krańcach spectrum jeden jest światowej sławy pisarzem, autorem Imienia róży i samozwańczym człowiekiem świeckim; drugi, hierarchą Kościoła Katolickiego, wymienianym w gronie potencjalnych następców obecnego papieża. W tej przyjacielskiej, lecz zaciętej szermierce listów i idei, Umberto Eco i Carlo Martini dyskutują nad kwestią aborcji, rolą kobiet w Kościele, etyką i Apokalipsą. Stawiają czoła najtrudniejszym dylematom nowego milenium, świadomi dzielących ich różnic, wiary i niewiary. Rezultat? Jest oszałamiający. Jakie bowiem są granice wiary? I w co wierzy ten, kto nie wierzy? Jeśli mamy wieść dialog, to musi on obejmować także obszary, na których nie ma zgody. Ale to nie wszystko; jeśli na przykład laik nie wierzy w "rzeczywistą obecność", katolik zaś - co naturalne - i owszem, to fakt ten nie oznacza wzajemnego niezrozumienia, lecz po prostu szacunek dla przekonań partnera. Umberto Eco: Słusznie przywołuje Pan cel tej naszej epistolarnej rozmowy. Chodzi nam mianowicie o zakreślenie wspólnego dla laików i katolików pola dyskusji obejmującego również punkty, w których nie ma zgody. Zwłaszcza te, z których powstają głębokie nieporozumienia, znajdujące wyraz w konfliktach na płaszczyźnie politycznej i społecznej.