Gdybyś u schyłku komuny zapytał na gdańskim blokowisku, gdzie przebiega granica świata wielu wskazałoby granicę osiedla. No, może granicę PRL. Tylko marzyciele i widzowie programów z Tonym Halikiem zauważyliby, że Ziemia wszak jest okrągła i granic jako takich nie ma. "Autakra" to książka o takich marzycielach. Powieść o przekraczaniu granic do niedawna jeszcze nieprzekraczalnych. Historia dokonywania niewykonalnego - podróży bez grosza przy duszy, za to z wiarą, że czechosłowackie pasztety, kuchenka gazowa i średnie dwudziestki są wszystkim, czego porządny Europejczyk w trakcie wyprawy może potrzebować. Czy to mogło się udać?