Najnowsza książka Artura Marino to powrót do czasów dzieciństwa opowieść o poniemieckiej kamienicy przy ul. Legnickiej 51 we Wrocławiu, w której się wychował, oraz jej lokatorach. Historie - czasem smutne, czasem wesołe, sentymentalne i zabawne zarazem - ukazują świat dawno miniony, a jednak na swój sposób bliski. Fragment książki: Ludzie, którzy mieszkali w domu przy Legnickiej 51, byli szczególni. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że to dom socjalny, żyła w nim niezwykła mieszanka. Niektórzy mieszkali tu od zawsze, czyli od pierwszych powojennych lat. Innych kierowało tu miasto i były to raczej przypadki patologiczne. Tak więc na Legnicką trafiali głównie życiowi nieudacznicy, pijacy i dziwacy. Bywali też oczywiście całkiem zwyczajni i normalni, ale to nie oni najbardziej zapadli mi w pamięć. (...) Urodziłem się i wychowałem w tym domu, i dla mnie był to jedyny świat, jaki znałem. Świat barwny i malowniczy. Świat ludzkich historii i charakterów, czasami tragiczny, czasami żałosny, ale często też śmieszny. To będzie historia ludzi mieszkających w kamienicy przy Legnickiej 51. Bez nich nie byłoby tej opowieści.