Korytarzem wchodzi pielęgniarka i strzela z pistoletu w głowy pacjentów. Wchodzi do sal, zbliża do czoła i strzela.Bezgłośnie. Mnie w głowę strzeliła po raz pierwszy wczoraj, kiedy w porze strzelania akurat leżałem w łózku. Dziś podeszła do mnie, kiedy wracałem z badań i, tak jak szedłem, wynurzyła się zza drzwi kuchni i strzeliła. Trzydzieści sześć i sześć. Poczułem, że skoro strzeliła, to muszę paść. Poszedłem do sali, położyłem się i zasnąłem. Coś mnie widocznie zmęczyło, emocje oraz badania.