"Wielbicieli Conrada można spotkać w różnych miejscach świata, a zwłaszcza Europy w najmniej oczekiwanych okolicznościach. Rozmowa może dotyczyć innych pisarzy, a tu nagle oczy interlokutora nabierają tęsknego blasku tułacza wpatrzonego w morze i dowiaduję się od znajomego Francuza, że Conrad mógł przecież równie dobrze nauczyć się języka francuskiego i zasłynąć jako pisarz francuski. Jaka szkoda. Od nieznajomego Włocha dowiaduję się wiele lat później, że przyszedł wysłuchać referatu o Henrym Jamesie, bo tytuł obiecywał porównanie z Conradem. Mniejsza o Jamesa, ale Conrad go fascynuje. Zdarzało się wszakże i tak, że ktoś oznajmiał wobec mnie niechęć do twórczości Conrada, oczekując zapewne płomiennej mowy obrończej. Polka powinna przecież bronić pisarza, w którym świat rozpoznaje Polaka, chociażby i piszącego po angielsku. Czytamy i cytujemy Conrada w przekładzie, choć przecież jest zarazem naszym skarbem narodowym. Szczególnie dziś możemy w nim rozpoznać twórcę transkulturowego, nie tyle przerzucającego mosty, co raczej egzemplifikującego uwewnętrznione relacje wzajemnej kulturowej ciekawości i uprzedzenia. Także literatura poddawana jest rozmaitym testom wytrzymałościowym: ile czytania, odczytywania, wyczytywania, doczytywania udźwignie? Jaki ciężar teoretyczno- i krytycznoliteracki uniesie? Dzieła Conrada okazały się odporne na największe próby ognia. Wytrzymały ataki, żyją. Odkrywają je kolejne pokolenia czytelników." prof. dr hab. Mirosława Buchholtz